
Nie mam srebra ani złota, By je tobie dać, Nie znam też zaklęcia Co pozwala wiecznie trwać. Nie zbuduję ci pałacu Z moich prostych słów, Nie zatrzymam biegu rzeki I strumienia nocnych snów. Niewiele mogę ci dać, Bo nie mam prawię nic. Tylko rosę o poranku Gdy nastaje świt. A nocą blask księżyca, Jego srebrną twarz I moją wierną miłość, Tylko tyle mogę ci dać. Mogę dać ci swoją wiarę, Gdy jej czujesz brak. Mogę nucić ci do ucha, Kiedy idziesz spać. Mogę także dać ci ciszę, W niej nie trzeba nic. Mogę dać ci ciepło dłoni, Gdy powieje chłód. Niewiele mogę ci dać, Bo nie mam prawię nic. Tylko rosę o poranku Gdy nastaje świt. A nocą blask księżyca, Jego srebrną twarz I moją wierną miłość, Tylko tyle mogę ci dać. To już wszystko, co mam I tobie oddać dziś chcę. Mogę oddać ci też serce, Po prostu weź, jeśli chcesz. Niewiele mogę ci dać, Bo nie mam prawię nic. Tylko rosę o poranku Gdy nastaje świt. A nocą blask księżyca, Jego srebrną twarz I moją wierną miłość, Tylko tyle mogę ci dać. Niewiele mogę ci dać, Bo nie mam prawię nic. Tylko rosę o poranku Gdy nastaje świt. A nocą blask księżyca, Jego srebrną twarz I moją wierną miłość, Tylko tyle mogę ci dać.
